Opowieści Agaty
PKP
pociąg
Polska
Kolejowe opowieści, część pierwsza.
23:09
Polska dąży do Europy, walczymy o
wejście do strefy EUR, ale nie każdemu ta innowacyjność naszego kraju się
podoba. Widać to ewidentnie w podzielonym na spółki i spółeczki świecie naszych
kolei państwowych oraz Dworcu Centralnym, który pomimo pięknej iluminacji
świątecznej, która daje iluzję modernizacji w pośpiechu zrobionej na
przebrzmiałe już echa piłkarskiego szaleństwa, niestety, gdy gasną światła
ukazuje brutalnie, że czas się tutaj zatrzymał. Czas zatrzymał się w czasach
głębokiego PRL-u, gdzie petenta traktowało się jako zło konieczne, a pani w
kasie była bogiem.
Oto scenka rodzajowa pierwsza.
Miejsce akcji:
podziemia Warszawskiego dworca
centralnego, kasy boczne przy peronie 1
Aktorzy:
Tleniona blondynka lat ok 55 w
kasie oraz ja
Data:
6 stycznia 2013 roku, godzina
17:15, święto Trzech Króli.
Jest szósty stycznia, święto
Trzech Króli. Według niedawno wprowadzonej ustawy, jest to dzień wolny od
pracy. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich ludzi. Współczuję tym, co muszą
dziś pracować, ale tak ten świat już urządzony jest. Święta nie mają kierowcy
autobusów, lekarze, piloci, czy kolejarze. Do tych pechowców należą również
panie w okienkach na stołecznym dworcu centralnym. Niestety, mimo trwającego
dzisiaj święta, wybieram się w podróż. Mój cel to Katowice. Sprawdzam w
Internecie, na oficjalnej stronie rozkład oraz cennik biletów. Jest pociąg,
który odjeżdża z Warszawy Centralnej i dojeżdża do Katowic o godzinie która
mnie interesuje – czyli o 18. Niestety, z jakiegoś powodu nie jestem wstanie
dokonać zakupu mojego biletu przez Internet. Na T(anie) L(inie) K(olejowe) jest
możliwość zakupu biletów internetowych, na I(nter)C(ity?) też, na express też,
ale pociągi oznaczone jako P(rzewozy)R(egionalne) – to już nie. No cóż, trudno
myślę. Na pewno jakaś miła pani, po odstaniu w kolejce ok 45 min sprzeda mi
bilet na pożądany przeze mnie pociąg. Proszę wyobrazić sobie moje zdziwienie,
wręcz szok, kiedy przyjeżdżam na dworzec, jest godzina siedemnasta minut
piętnaście i … pustki do kas. Podchodzę do pierwszej wolnej kasy i z daleka na
miło wyglądającą panią. Rozczarowanie i pozory znikają już po pierwszej
sekundzie naszej rozmowy.
- „Dzień dobry” – mówię do pani w
okienku, która wydaje się być miła i w myślach współczuję jej, że musi tu dziś
pracować, choć przyznaję, że jej widok mnie cieszy i brak kolejki również.
- „ry”, odpowiada my druga strona
- „Poproszę bilet do Katowic, na
pociąg przewozy regionalne, na dziś, na godzinę 18. Czy miejsca są numerowane w
takim pociągu?” – pytam, bo do przewozów regionalnych kupuję bilet po raz pierwszy.
- ‘…” – odpowiada mi głos za
szyby
- „Słucham?” – pytam, bo w ogóle
pani zza okienka nie słyszę
- ‘…” – odpowiada mi głos za
szyby
- „nie ma!!!” – usłyszałam za
trzecim razem
- „A w pierwszej klasie są?” –
pytam dalej prawie wrzeszcząc na korytarzu bo myślę, że skoro ja pani nie słyszę
i pytam po trzy razy i mówię, że nie słyszę co pani do mnie mówi, to i ona mnie
nie słyszy.
- „pociągi regionalne nie mają
pierwszej klasy” – dowiaduję się.
- dostaję bilet. Niestety na
bilecie nie ma informacji, na którą godzinę jest bilet wystawiony.
- „nie bo nie” – odpowiedź
wyjaśnia wszystko ….
Nie ma informacji, do kiedy jest
ważny. Ale stacje się zgadzają: jest Warszawa Centralna do Katowic, zgadza się
nawet cena z Internetem, pokrywają się kilometry.
Od pani w okienku nie jestem się
już wstanie dowiedzieć nic. Głośnik jest wyłączony, bo po co ja mam słyszeć co
ona do mnie mówi, przecież nawet w trakcie dokonywania transakcji nie mogłam
się z nią porozumieć to po zakupie biletu to już w ogóle nie mam prawa jej
przeszkadzać i skoro bilet mam to mam sobie iść. Ponieważ wszystko się zgadza,
przynajmniej żyję w takiej świadomości – udaje się do praktycznie martwej hali
głównej w oczekiwaniu na godzinę 18.
Pociąg przyjeżdża z trzy
minutowym opóźnieniem. Siadam w przedziale i zapadam się w przygotowaną na
drogę lekturę. Pojawienie się konduktora przerywa błogi stan i już po paru
minutach dowiem się, że w mojej podróży do Katowic oraz większość uczestników
pociągu to ludzie, którzy w jakiś sposób są upośledzeni umysłowo, nie potrafią
czytać i którzy z premedytacja kupili bilety nie na ten pociąg (czyli na PR IR
a nie na PR IE) i nie chcą zapłacić dopłaty, a powinni, w wysokości 15 złotych,
z czego 8 złotych to kara za wystawienie biletu, bo przecież kasa fiskalna się
nie myli a my wszyscy pasażerowie jesteśmy sobie winni bo kupiliśmy nie te
bilety a przecież przy każdej kasie jest napisane, że „pasażer jest zobowiązany
do sprawdzenia biletu przed odejściem od kasy”.
Scenka rodzajowa druga.
Miejsce akcji:
Pociąg Regionalny relacji
Warszawa Centralna – Kędzierzyn Koźle, nazwa pociągu „Chemik”, nr pociągu:
14120, wagon „samolotowy”, czyli inaczej „bezprzedziałowy”
Aktorzy:
Konduktor oraz samozwańczy
„kierownik pociągu”(informacji takiej na plakietce nie było) z numerem
plakietki trzymanej (raczej ukrytej) w kieszeni spodni służbowego stroju: 14XXX
11 pasażerów w tym ja oraz inni.
Akt 1, scena 1
Konduktor: „Bilety do kontroli
proszę”
Pasażer nr 1 podaje bilet.
Następuje chwila milczenia, kilka osób, w tym ja, wpatrujemy się w pana z
wyczekiwaniem.
Konduktor: „To nie jest bilet na
ten pociąg. Pan kupił bilet na Interregio a to jest Interregio Express. Dopłata
będzie”.
Pasażer nr 1 robi oczy wielkie,
niewiele rozumie, konduktor podaje mu wydruk z kasy fiskalnej i prosi o 15 złotych.
Akt 1, scena 2
Konduktor: „Bilety do kontroli
proszę”
Pasażer nr 2 podaje bilet.
Następuje chwila milczenia, kilka osób, w tym ja,
wpatrujemy się w pana z wyczekiwaniem.
Konduktor: „To nie jest bilet na
ten pociąg. Pan kupił bilet na Interregio a to jest Interregio Express. Dopłata
będzie”.
Pasażer nr 2 robi oczy wielkie,
niewiele rozumie, konduktor podaje mu wydruk z kasy fiskalnej i prosi o dopłatę
6 złotych, koszty operacyjne 8 złotych.
Akt 1, scena 3
Konduktor: „Bilety do kontroli
proszę”
Pasażer nr 3 i 4 podaje bilet.
Następuje chwila milczenia, kilka osób, w tym ja, wpatrujemy się w pana z
wyczekiwaniem.
Konduktor: „To nie jest bilet na
ten pociąg. Państwo kupili bilet na Interregio a to jest Interregio Express.
Dopłata będzie”.
Pasażer nr 3 i 4 podejmuje
dyskusję, ale w końcu się poddaje i mówi „przetrwaliśmy niejedno, przetrwamy i
to”.
Akt 1, scena 4
Konduktor: „Bilety do kontroli
proszę”
Pasażer nr 5 podaje bilet.
Następuje chwila milczenia, kilka osób, w tym ja, wpatrujemy się w pana z
wyczekiwaniem.
Konduktor: tym razem nie mówi
nic. Patrzę, ze pasażer ma wydruk biletu zakupionego w internecie, co w myślach
wprawia mnie w osłupienie i zapala mi się wielka, ogromna lampa alarmowa. Coś
jest nie tak. Kasuje bilet i przechodzi do pasażera nr 6.
Akt 1, scena 5
Konduktor: „Bilety do kontroli
proszę”
Pasażer nr 6 podaje bilet.
Następuje chwila milczenia, kilka osób, w tym ja, wpatrujemy się w pana z coraz
większym wyczekiwaniem.
Konduktor: „To nie jest bilet na
ten pociąg. Pan kupił bilet na Interregio a to jest Interregio Express. Dopłata
będzie”.
Pasażer nr 6 podejmuje dyskusje i
inni też, w tym ja. Zanim dyskusja się skończy pasażer nr 6 zrobi jednak
dopłatę karną 6 złotych oraz 8 złotych karny …
Akt 1 scena 6
Koduktor jest przy moim stoliku i
sprawdza mój i pani siedzącej naprzeciw bilet. Mam dość. Rozpoczyna się
dyskusja.
Akt 2, scen bezliku
Odpalam internet. Cuda techniki
pozwalają mi odpalić internet w komórce, choć INTERREGIO EXPRESS chwali się
hotspotem. Szkoda tylko, że to jak to w Polsce fikcja bo hotspot nie działa i
nie można nic sprawdzić.
Wchodzę na stronę internetową:
Otwieram rozkład jazdy i wpisuje:
- Warszawa Centralna
- Katowice
-godzina 18:00
- data: 6.01.2013.
Wyskakuje mi pociąg, w którym
właśnie siedzę, i czytam cenę: klasa II, 53,90 złotych i jest nawet cena na
klasę pierwszą, choć pani w okienku w kasie na dworcu centralnym twierdziła, że
klasy I nie ma.
Pytanie do konduktora:
„skoro cena w internecie na ten
pociąg jest podana dokładnie taka jaka mam na bilecie to proszę mi dać
odpowiedź, dlaczego mam dopłacić:
Konduktor:
„mnie nie obchodzi to co mi
pokazuje pani w komórce, ważne jest to co ja mam na kasie fiskalnej a kasa
fiskalna pokazuje dopłatę”
Ja i kilku współpasażerów
To nie jest moja komórka, proszę
pana, tylko oficjalna strona, na której wyświetlonony jest cennik na ten
właśnie pociąg.
Konduktor:
Ale co z tego, bilet jest na IR a
to jest Regio Express, przecież napisane jest, a w każdym okienku w kasie jest
napisane, ze pasażer ma obowiązek sprawdzić co kupuje i to jest pani problem,
nie mój, że pani kupiła bilet nie na ten pociąg, którym pani jedzie”
I tak kilka razy. Dyskusja osiąga
apogeum absurdu. Konduktor udowadnia kolejno 9 osobom, ze to jest ich problem,
ze podajać w kasie czas i datęi kierunek gdzie się chce dojechać, i na moim
bilecie się to zgadza, ze nie sprawdzili, ze jada nie tym pociągiem którym jada
i ze kasa fiskalna się nie myli i on ma racje i dopłata być musi.
Argument, ze cena się zgadza,
kierunek też do konduktora nie przemawia. Tłumaczenie, że to nie jest możliwe,
ze każdy z nas kupił bilet nie na ten pociąg, jakoś do konduktora oraz jak to
się okazało kierownika pociągu nie przemawia. To co udaje nam się, jako pasażerom
„wynegocjować” w tej absurdalnej rozmowie, to to, że Konduktor o numerze 14XXX znika
gdzieś z naszymi biletami i idzie „zadzwonić” do centrali w tej sprawie.
Centrala Przewozów Regionalnych Interregio Express znajduje się podobno w
Łodzi.
Po czasie nie mającym końca wraca
konduktor i mówi, że dopłata być musi, bo tak podaje mu kasa fiskalna, ale może
nie brać opłaty karnej w kwocie „8 złotych”. Trwa przepychanka słowna. W tym
samym czasie pasażer nr 5, student, czyta z internetu, że „zarządca strony
zastrzega sobie, iż dane podane na stronie internetowej mogą być niezgodne z
rzeczywistością” (cytat niedokładny, bo osobiście go nie czytałam, został mi
odczytany)
Konduktor „no widzi pani, dopłata
być musi”
Pytam „jak to możliwe, ze storna
internetowa, przez którą teoretycznie albo nawet praktycznie (ja nie mogłam,
ale studentowi najwyraźniej się udało) kupić bilet na pociąg ma nieaktualny
cennik na dany dzień?????????????????????????????????
Ciekawe.
Akt 3, scena 1
Dyskusja z konduktorem i pierwszych
9 pasażerów trwała 60 min. 20 minut później przygasa światło w wagonie i nie
tylko brak jest HOTSPOTA, tak reklamowanego, ale nie ma również prądu. Będąc
głównych awanturnikiem i prowodyrem akcji "protest” udaje się za konduktorem,
zapytać co jest granie.
Akt 3, scena 2
Jakież jest moje zaskoczenie,
kiedy podchodzę do konduktora i słyszę, kolejne osoby, których przeżycia i
wypowiedzi opisane zostały w Akcie 1 sceny 1-5.
I słyszę, że pan konduktor może
przynieść paniom tableta i odczyta regulamin, gdzie będzie napisane, ze strona
internetowa nie jest źródłem informacji i cena jest niezgodna.
Powiem tak: szkoda, ze Pan
konduktor i numerze 14XXX tak naprawdę NIE przeczytał tego co jest na stronie
internetowej, tylko zacytował to co przeczytał mu pasażer nr 5 mojego wagonu i
to w dodatku z … internetu w telefonie. I jak można mówić, do jednej osoby, że
internet w telefonie go nie interesuje a potem twierdzić ze interent w tablecie
jest ważny. Czy internet w komórce jest inny niż internet w tablecie?
Skargę do PKP napiszę. A co, w
końcu zarówno pani w kasie, i nie tylko mnie, olała i sprzedała mi bilet na
pociąg, którego nie było, jak i również strona internetowa wprowadziła mnie w
błąd. Nie tylko mnie jak widać.
Jest mi wstyd, że koleje,
podzielone na swoje spółki, spółeczki reprezentują tak żałosny poziom. Że mnie
jako klienta, podpierającego się wiedzą z internetu, a wiedzą oficjalnej strony
i traktuje się jak potencjalnego oszusta, który chciał na inny bilet pojechać
innym pociągiem. I wstyd, za panią w kasie, która nie wie, ze jest rok 2013 a
nie 1982 lub 1983 lub 1984 …oraz za pana konduktora, który podpiera się
skrawkową wiedzą pasażera, który odczytał mu fragment przepisu, którego
niestety nie znał.
I na koniec, ponieważ Ochrona
Danych Osobowych nie pozwala się konduktorowi ujawnić jako osoba, tylko
posługuje się legitymacją PRACOWNIKA (nie kierownika pociągu) o nr 14XXX to i
ja, nie mogę podpisać się w tej sytuacji imieniem i nazwiskiem.
Mam nadzieję, ze tekst ten dotrze
do wszystkich a i również do tych, którzy jechali tym samym pociągiem co ja i
zostali tak samo potraktowani.
Pasażer klasy II, wagon
bezprzedziałowy, miejsce nr 31.
0 komentarze