Literacka podróż Agaty po Sztokholmie

”Mio min Mio”   Dziewczynka, ma dwa lata, kręcone włosy, brązowe oczy i różowe ubranie, wciąż się cieszy i gada nieprzerwanie. Z...


”Mio min Mio”  
Dziewczynka, ma dwa lata, kręcone włosy, brązowe oczy i różowe ubranie, wciąż się cieszy i gada nieprzerwanie. Znamy się z kamienicy. Małymi kroczkami biegnie obok zielonej ławki w Tegnerlunden. Za nią szybko biegnie mama, bo boi się, że mała zbiegnie z górki wprost pod koła samochodu.
Jest już listopad i po południu robi się szybko ciemno. Ławka jest pusta, choć przysięgłabym, że jeszcze chwilę temu widziałam tam siedzącego chłopca. Dziewczynka z mamą zniknęły za rogiem i poza mną w parku nie ma nikogo. Gdzie się podział ten chłopiec? W kamienicy na ulicy Upplandsgatan 13 trzasnęły drzwi. 
Mio, to byłeś Ty?

      W Skarbcu Królewskim, który jest jednym z części zwiedzania Sztokholmskiego Zamku Królewskiego jest wystawa poświęcona nowym monetom i banknotom, które zostaną wprowadzone do obiegu w latach 2015-2016, a więc już w bardzo niedalekiej przyszłości. Przyznam od razu, że potrzebowałam chwili dość długiej, żeby w myślach odtworzyć wygląd polskich monet i banknotów będących obecnie w obiegu. Jeżeli chodzi o monety – jakoś poszło, ale co do banknotów, to pamięć zawiodła już po banknocie dwudziestozłotowym. Wynik dość kiepski i nie ma się tak naprawdę, czym chwalić. Teraz test na szwedzkie monety i banknoty. W pamięci odtworzyłam 10öre, które jeszcze funkcjonowało w ubiegłym tysiącleciu, gdy byłam wesołym młodym ludkiem chodzącym do szkoły i ze szkoły zygzakiem, zawadzając regularnie o kiosk ze słodyczami, w którym wydawało się skrupulatnie pozbierane öre i korony. 50 öre też pamiętam świetnie, choć właśnie dotarło do mnie, że tego nominału, poza skarbonką, nie widziałam już od jakiegoś czasu. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że już i 50-tki odeszły do muzeum. W dobie, kiedy regułą jest machanie kawałkiem plastiku po terminalu niż dłubanie palcami w portfelu – umknął mi ten drobny fakt i bardzo proszę publiczność o wybaczenie. Reszta poszła już sprawniej: korona z Gustavem, czyli Królem oczywiście, pięć koron z samą piątką, dycha z „logo” Króla, potem to już 20-stka z pogodną Selmą Lagerlöf …
        Selma Lagerlöf. Niech podniesie ktoś rękę do góry i powie, że nie zna żadnego szwedzkiego autora. Jest na sali ktoś jeden taki? Hmmm … nie widzę. Szwecja – tak słabo zaludniony kraj a pisarzy ci tutaj bez liku. I ile z nich przetłumaczonych na polski, o innych językach milcząc dyskretnie? Aż z ciekawości zajrzę do najbliższej szwedzkiej księgarni i sprawdzę, co polskiego znajdę po szwedzku. Ale wracając do tematu - założę się, że większość z was wymieni nazwiska kryminalne – takie jak Stieg Larsson, ze swoją słynną na cały świat trylogią Millennium, która chyba doczekała się już millenium po millenium, Lizę Marklund czy coraz bardziej znaną Camillę Läckberg. A kto zna innych?
(zdjęcie pobrane ze strony www.riksbanken.se)
Selma Lagerlöf szwedzka noblistka roku 1909, urodzona w znaku skorpiona, cóż za wspaniały znak, napisała wiele powieści, ale w mojej świadomości istnieje tylko jedna Nils Holgerssons underbara resa genom Sverige, przetłumaczona na polski jako „Cudowna podróż”. Jak widać nie tylko mi tak się zapisała w pamięci, od roku 1991 Selma i Nils siedzący na gęsi, są częścią naszego 20 koronowego szwedzkiego banknotowego życia, na które większość z was na pewno nie zwróciła uwagi. Ale to się ma zmienić. 
Już za 3 lata zamiast Selmy będzie się do nas uśmiechać Astrid Lindgren
pomnik Astrid Lindgren 
Wszystkie dzieci znają na pewno przygody Pippi Pończoszanki czy słyszeli o dzieciach w Bullerbyn. Astrid Lindgren była i przeze mnie kochana i uwielbiana, a konkretniej to jej bohaterowie. I naprawdę uważam to za tzw. przypadek, normalnie zbieg okoliczności, iż to kolejny skorpion, który z odrobiną lukrecji i smakiem anyżku, rozkochiwał w sobie kolejne pokolenia młodych czytelników. Bo kto nie płakał nad losem Sucharka czytając ‘Bracia Lwie Serce’? A kto podczas wakacji nie chciał mieć takiego życia jak dzieciaki z Bullerbyn? Albo tak psocić jak Eeeeeeemil!!!!??? Lub zostać takim detektywem jak Kalle Blomkvist?  I kto z was nie słyszał o Mio, mój Mio? No kto, kto, kto?
         Tak się właśnie składa, że mieszkam w kamienicy, pomiędzy Dalagatan a Upplandsgatan, przy parku Tegnerlunden a tuż obok Drottninggatan. Tak, tak to w tym samym domu, w którym po nocach coś lub ktoś szepcze mi po kątach, szura i straszy. Sporo tych ulic a same ciekawe. No bo czy ktoś mi kiedyś mógł powiedzieć, że w zasięgu mojej ręki będą miejsca związane z bohaterami dziecięcego świata? Dobrze, troszkę żałuję, ze nie zamieszkałam tutaj choćby 15 lat temu, bo może spotkałabym Astrid w tym samym sklepie w którym dziś robię zakupy, bo przecież Astrid Lindgren, dużą część swojego życia przemieszkała na Dalagatan. 
widok na kamienicę Astrid Lindgren  z parku Vasa
kamienica gdzie mieszkała Astrid Lindgren

widok na park Vasa z  kamienicy w której mieszkała Astrid Lindgren




Z okien swojego mieszkania widziała park Vasa, w którym bawi się moja rozbrykana sąsiadka. W Tegnerlunden, w którym siedział samotnie Mio jest wystawiony jej pomnik. 

Pomnik Astrid Lindgren
Raczej pomniczek, bo w proporcjach do dominującego pomnika Augusta Strindberga, tuż za jej plecami to naprawdę jest tylko pomniczek. 
Pomnik Augusta Strindberga
          No a Strindberg, to co robi w naszym opowiadaniu? No cóż, kilka kroków dalej jest słynny 
„Blå Tornet”, czyli dom, który był ostatnim miejscem zamieszkania Strindberga 


drzwi do mieszkania Strinberga

i tak to gdzieś ni to pośrodku ni to bliżej Drottninggatan w małym parku Tegnerlunden siedzi nagi Strindberg i z groźna miną patrzy z góry na dzieci a Astrid jak zawsze z otwartymi ramionami zachęca do spotkania.


pomnika Augusta Strindberga
Astrid Lindgren i August Strindberg to absolutna klasyka szwedzkiej literatury i na pewno takie „trzeba przeczytać”. I tak jak Astrid w latach dziecięcych czytałam z wielką pasją i bawiły mnie losy bohaterów, to Strindberg nigdy do mnie nie przemawiał. I pomimo, że tytuły jego książek zawierały barwy – to jednak wydawały mi się one mroczne i pełne niezrozumiałej dla mnie treści. Jednakże w dorosłym życiu to już nie jego powieści a raczej on sam mnie fascynuje i zachęcam do poznania paru faktów z jego życia. Zapraszam serdecznie do odwiedzenia jego ostatniego mieszkania, które zachowane jest dokładnie tak, jak on je zostawił. Trzy pokojowe mieszkanie w wieży jest zarówno lekkim klaustrofobicznym doznaniem z perspektywy dzisiejszego człowieka, ale również bardzo nowoczesnym jak na początek wieku XX – gdyż posiadało osobną toaletę oraz prysznic! Tak, tak, w przeciwieństwie do mieszkania, w którym szura, szepce i straszy i w którym, wychodki były – jak wszędzie w Europie na podwórzu a mycie w misce raczej należało do codzienności niż wyjątków.
Blå Tornet -ostatnie miejsce zamieszkania Strindberga

cytaty Augusta Strindbera na Drottninggatan

Jeżeli nie macie pięciu lat, a bardzo chcielibyście wybrać się do magicznego świata Astrid Lindgren a wstydzicie się iść, to zachęcam do wynajęcia takich osobników od przyjaciół, sąsiadki, brata lub siostry lub znajomych, najlepiej dwie lub trzy sztuki i takim wesołym korowodem wybrać się do Junibacken. Junibacken to cudowne, wspaniałe najbardziej kolorowe miniaturowe muzeum całego świata książek Astrid Lindgren. Jak już wybawimy się w Junibacken, to można zrelaksować się trochę po dorosłemu i zobaczyć w sali wystawowej Liljevals wystawę „ Strindberg inaczej”, na którą i ja was serdecznie zapraszam. 

Agata Szewczyk

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Cudna opowieść, Agata dzięki Tobie przeniosłam się na chwilę w cudne czasy dzieciństwa, czekamy na dalsze części opowieści ze Szwecji.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Cudowna podróż" to moja ukochana książka z dzieciństwa, a do moich ulubionych książek Astrid Lindgren dodałabym Ronię córkę rozbójnika - moim zdaniem jedna z najlepszych jej powieści dla dzieci

    "Myślę, że źródłem, z którego zrodziła się Ronja, był fakt, że żyłam w mieście, tęskniąc za dziką okolicą, za lasem. Wtedy przyszła z pomocą fantazja. Ujrzałam górę, a na jej szczycie zbójnicki zamek, który nagle pękł na pół.
    - A kto tam mieszka? - pomyślałam.
    - No, rodzina zbójców, którzy mają córkę, i rodzina zbójców, którzy mają syna.
    - A jak się nazywają?
    Wzięłam atlas Królewskiego Klubu Automobilowego i otworzyłam na stronach Norrlandii. I znalazłam całą masę dobrych nazw, np. Górę Mattisa.
    A Ronja? Jest taki namiot lapoński, który nazywa się Juronjaure. Wyjęłam z niego dwie sylaby: Ronja. Brzmiało dobrze" Astrid Lindgren.

    OdpowiedzUsuń
  3. Agato , podróż w krainę dzieci nstwa z Toba to cudowna niespodzianka.Podoba mi się !pisz więcej!
    Pamiętacie ...była jeszcze ksiązka o detektywie .... Na S?..po każdej udanej diagnozie jadł psysiowe ciasteczka.
    Psysiowe.. bo seplenił.Wydali kilka malutkim tomików:)
    "Ronja" jest ładnie sfilmowana, polecam:)oczywiście pod pretektem opieki nad brzdącami, Zeby nikt nas nie posądził o infantylizm:):)
    A "kiełbasa dobrze obsuszona" to fragment który zawsze przypomina mi się na zakupach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przygody detektywa Ture Sventona autor : Åke Holmberg. Ostatnio znowu widziałam w księgarni. Miał jeszcze latający dywan :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstyd przyznać, ale nie czytałam przygód detektywa Ture Sventona. Czas nadrobić zaległości!

    OdpowiedzUsuń

Popularne artykuły

'

Wizytówka Facebooka

Flickr Images